Wystarczy rzut oka na dowolną mapę Grecji, by zauważyć, że najbardziej wysunięty na wschód palec półwyspu Chalcydyckiego kryje w sobie jakąś tajemnicę. Żadnych dróg? Miejscowości? A gdzie plaże i kurorty, którymi, jak długie i szerokie, usiane są wybrzeża Hellady?
Tym, którzy wcześniej nie słyszeli o Agion Oros rozwiązanie powyższej zagadki wydaje się zupełnie nieprawdopodobne. Otóż ta część Grecji to Autonomiczna Republika Góry Athos, zamieszkiwana i zarządzana przez prawosławnych mnichów. Niemożliwe? A to dopiero początek niespodzianek.
Internet i przewodniki turystyczne pełne są sprzecznych informacji na temat formalnych wymagań stawianych przed wjeżdżającymi na teren Republiki- w rzeczywistości Athos nie jest aż tak trudnodostępny, chociaż pozostaje niewątpliwie najbardziej odizolowanym fragmentem Starego Kontynentu. Granicy między Grecją a państwem mnichów nie przecina żadna droga, z wyjątkiem tej używanej przez straż graniczną.
Pozwolenie na wstęp na teren półwyspu, czyli Diamonitiron, trzeba odebrać w Ouranpolis, ostatniej miejscowości na świeckim terytorium Grecji. Warto wystąpić o nie z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, gdyż może je uzyskać jedynie 110 osób dziennie, w tym tylko 10 nie będących wyznawcami prawosławia. Absolutny zakaz wstępu na teren republiki obowiązuje kobiety. Od czasu ustanowienia tej zasady w 1060 roku przez cesarza Konstantyna Monomachosa, historia zna tylko dwa przypadki jej uchylenia. Przed siłą tysiącletniego zakazu ugięła się nawet Komisja Europejska, która zrezygnowała z prób jego zniesienia. I tak, na promie wypływającym z Ouranopolis nie zobaczymy już żadnej z pań.
Diamonitirion pozwala na czterodniowy pobyt w państwie mnichów. Możliwa jest jego prolongata- chętni na dłuższą wizytę powinni udać się do jedynego urzędu, w jedynym mieście na Athos, czyli Karyes. Trzeba pamiętać, że wszyscy odwiedzający mają status pielgrzymów, a nie turystów. Do stosownego stroju powinno się też dodać odpowiednie zachowanie.
Athos to państwo silnie zhierarchizowane. Każdemu z klasztorów podlega pewien obszar półwyspu. Pozostałe zabudowania, nie mające rangi klasztorów, nazywane skitami, keliami i iskatirionami, za swojego zwierzchnika uznają Megistis Lavras, najważniejszy ze wszystkich klasztorów, założony w 963 roku przez św. Atanazjusza Atonitę.
Trudno jednoznacznie wskazać początek wyjątkowej historii półwyspu. Jedna z legend mówi, że kiedy Matka Boska płynęła na Cypr, wiatry przygnały statek ku tutejszym brzegom. Zachwyciła się pięknem góry, a głos z niebios poświęcił to miejsce w jej imieniu. Pewnym jest, że w IX w. tereny te zostały oficjalnie przekazane pod panowanie prawosławnym mnichom, co uczynił cesarz Bazyli w specjalnym edykcie.
Zawieruchy historii nie omijały nawet zboczy Świętej Góry. Klasztory wielokrotnie ucierpiały podczas wojen, napadów piratów i obcych wojsk. Na przestrzeni tysiąca lat społeczność mnichów przechodziła kryzysy i odradzała się, a jej liczebność wahała się od zaledwie kilkuset do około 70 tysięcy zakonników. Dzisiaj sytuacja powoli poprawia się po ostatniej zapaści. Athos liczy blisko 4 tysiące mieszkańców. Połowa z nich to osoby świeckie, zatrudnione głównie przy zakrojonych na szeroką skalę pracach remontowych. Strumień dofinansowań z UE, rządu Grecji, kościoła prawosławnego i UNESCO ratuje przed zapomnieniem tysiące bezcennych zabytków i dzieł sztuki. Wszechobecny we współczesnej cywilizacji materializm sprawia, że wielu, nawet bardzo młodych, mężczyzn z całego świata decyduje się na wstąpienie w szeregi zakonników. Jest wśród nich również jeden mnich z Polski.
Wszystkie monastery Athos wzniesione są według stałego planu architektonicznego, którego celem jest zapewnienie klasztorom bezpieczeństwa. Centralnym punktem zabudowań każdego z nich jest główna świątynia - katholikon. Budynki mieszkalne i użytkowe są wzniesione wokół dziedzińca otaczającego katholikon oraz otoczone murami.
Najbardziej malowniczo położonym klasztorem jest bez wątpienia Simonpetra, zbudowany na monumentalnej skale na wysokości 330 m n.p.m. Mieszka w nim około 50 mnichów.
Wprawdzie udogodnienia współczesnej cywilizacji powoli wślizgują się na teren półwyspu i łatwiej już dziś spotkać mnicha z telefonem komórkowym niż jadącego na osiołku, to styl życia, obrzędy i rozkład zajęć zakonników nie zmieniły się zbytnio od setek lat. Wielu z nich wciąż żyje w całkowitym odosobnieniu, poświęcając każdą chwilę ciężkiej pracy i modlitwie. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na drugą część opowiadania o Świętej Górze, która już za parę dni na dokadjechac.pl !
Zdjęcia i tekst: Jan Ignacy Czempiński